Dlaczego robię to co robię?

with Brak komentarzy

Miałam wtedy 6 lat. Pamiętam słoneczną łąkę pełną jasno-filetowych kwiatków, których aromat, zapierał dech. Babcia roztarła w rękach kilka listków. Poczułam mocny zapach, – „to jest mięta, a to piołun, te zioła można stosować na bolący brzuszek. Najważniejsze jest zdrowie, Agnieszko”, usłyszałam.

piołun
mięta

Po kilku latach miałam swój zielnik. Był to gruby zeszyt z wlepionymi zasuszonymi ziołami, własnoręcznymi opisami i pięknymi rysunkami. Zielnik jednak przykurzył się, a ja skończyłam z wyróżnieniem ekonomię.

W latach 90. pracowałam w firmie należącej do ówczesnego „super managera”, gdzie mogłam realizować swoje perfekcjonistyczne ambicje.

Pamiętam, tego dnia były akurat moje urodziny, gdy zerknęłam na zegarek była za kwadrans dziewiętnasta… czułam się zmęczona, głodna i doskwierał mi bolący ucisk eleganckich pantofli. W pracy byłam od 7:00, żeby o 8:00, wszystko było dopięte na ostatni guzik… Cały dzień na nogach, kompletowanie dokumentów dla zarządu, spotkanie z prasą, ważni kontrahenci. Wystarczy na dzisiaj, pomyślałam. Zamknęłam szufladę w biurku i przekręciłam kluczyk. Nagle odezwał się sygnał, przychodzącego teleksu… i otworzyły się drzwi od gabinetu. Pani już wychodzi, zapytał prezes. A ten teleks, nie odpowie Pani dzisiaj na niego?

Omiotłam wzrokiem przestrzenne pomieszczenie, w którym pracowałam, wyglądało tak nierealnie jakby żywcem wycięte z ekskluzywnego katalogu. Co zrobić? Jeżeli teraz wyjdę, możliwe, że stracę pracę. Poczułam ucisk w gardle, ale czy praca w tym miejscu jest tym, o co chodzi w życiu? Klucz od szuflady zostawiłam na biurku.

Minęło wiele czasu, trochę firm i branż, w których pracowałam. Od dekady byłam dyrektorem handlowym B2B w dużej międzynarodowej korporacji. Pamiętam życie w niedoczasie i dużo stresów. Jadłam byle co i byle jak, chcąc zagryźć słodyczami pojawiające się frustrację.

To był ciepły letni wieczór. Wychodziłam z biura i gdy przekręcałam kluczyk w szufladzie, patrzyłam przez otwarte drzwi gabinetu na open space mojego działu. Było dawno po godzinach, ale pracownicy przy biurkach przygotowywali oferty, żeby wyrobić napięty plan sprzedażowy. Ci ludzie mają rodziny, dzieci, a siedzą tutaj… Czy w życiu naprawdę najważniejsze jest wyrabianie kolejnych planów? Koniec z korpo pomyślałam… tylko co dalej. Marzyłam o małej, spokojnej i miłej firmie. Założyłam własną. Zanim się zorientowałam, otwierałam kolejny salon i kolejny. Któregoś dnia patrząc na swój wywiad w telewizji, autoryzując wypowiedź do gazety, odkryłam, że znowu jestem w tym samym znanym mi kieracie… a mój organizm powiedział dość.

Gdy leżałam na sali pooperacyjnej, nagle poczułam znajomy zapach. Nie wiem, czy to były perfumy, czy jakiś środek odkażający…, mięta i piołun. Życie i zdrowie to liczy się naprawdę. Ciekawe gdzie może być mój dziecięcy zielnik?

Kilka miesięcy później okazało się, że jestem skazana na dietę bezglutenową. Nie wiedziałam jak się z nią zmierzyć. Jak żyć, gdy nie można zjeść pizzy czy hamburgera?

Jak to się dzieje, że niektóre substancje wpływają na organizm w określony sposób, że nasze geny akceptują pewne pożywienie, a pewnego nie akceptują. Książki to było za mało, studia dały mi pewną odpowiedź, a resztę wiedzy mogłam uzyskać od wybitnych specjalistów na konferencjach naukowych.

I wiesz… ja nie chciałam być po prostu dietetykiem, Czytając, ucząc się, studiując, konsultując, chciałam czegoś więcej. Chciałam zrozumieć, jak to wszystko działa. Dla siebie samej odkrywałam, jak ważna jest odpowiednia dieta, aby wzmocnić i uzdrowić organizm.

Przebudziła się moja pasja. Coraz więcej znajomych z zaufaniem zaczynało zgłaszać się do mnie po poradę dietetyczną. I wiem jak, jeżeli zechcesz, abym pomogła i Tobie.

Agnieszka Kobus-Bogucka